wtorek, 24 lutego 2015

Kosmetyki naturalne, jak do tego doszłam.

Moja przygoda z kosmetykami tzw. ekologicznymi, zaczęła się od momentu kiedy tak w ogóle zaczęłam krytyczniej patrzeć na świat. Tym momentem była ciąża. Miałam 23 lata, do tamtej pory byłam stałą klientką Rossmanna, a że na złość studenckiemu portfelowi ( zasilanemu z resztą przez rodziców ) ów przybytek znajdował się zaraz przy moim przystanku, to mogę uczciwie przyznać, że bywałam klientką co drugi dzień!!! Byłam wspaniałym przykładem wychowanki konsumpcjonizmu, bo przecież nie potrzebowałam kliku błyszczyków na miesiąc, kilku odżywek ( oczywiście z różnymi funkcjami ), wszystkich możliwych wersji zapachowych żeli pod prysznic i podkładów takich, srakich i owakich. Taka byłam próżna i tak uwielbiałam sobie dogodzić wysmarowując się tym wszystkim.  

Dlaczego ciąża była motywacją do myślenia ? Dlatego, że człowiek przestaje być egoistą i trybikiem w maszynie, której nie rozumie, może wydawać się to śmieszne, że taki błahy temat jak kosmetyki spowodował poważne przemyślenia, ale to był tylko początek, początek w dążeniu do wiedzy. Do wiedzy o dzisiejszym świecie, o pieniądzach, o kupowaniu, o zdrowiu, o jedzeniu i o manipulowaniu nami. Nie każdy chcę być świadomy, niektórzy wolą mieć spokój. Ja nie, ja zawsze byłam mocno ciekawa świata.

Przechodząc do sedna, zaczęłam szukać informacji o kosmetykach, o składach, czytałam wyniki badań 
(zazwyczaj amerykańskich instytutów, szukałam tych niezależnych, które nie są finansowane z pieniędzy koncernów ), niezwykle pomocny okazał się tu blog Profesora Różańskiego, http://rozanski.li/ - nasz polski, niezwykle wybitny naukowiec, to u niego na blogu znalazłam wyczerpujące opracowania na temat składników kosmetyków ich wpływu na naszą cerę, a przede wszystkim na temat możliwego długofalowego wpływu na cały organizm. To tam zasięgnęłam informacji o ziołolecznictwu. Zdobywanie wiedzy jest teraz tak łatwe, że szybko nauczyłam się sama analizować składy kosmetyków, i szukać tego co chcę nakładać na swoje jedyne ciało jakie mieć będę, a czego na pewno nie dotknę !  

Skłamałabym, że tylko ciąża skłoniła mnie do zmiany stylu życia, bo tak daleko ten proces się potoczył, że muszę nazwać go zmianą nie tylko w kosmetyczce, ale w całym sposobie funkcjonowania mojej osoby, ba, nawet całej rodziny. Drugim, pewnie ważniejszym powodem, była choroba, choroba mojego ukochanego ojca, który niestety z nią nie wygrał. Żałuje, że wcześniej lenistwo i oportunizm był silniejszy ode mnie, bo może wtedy sprawy wyglądałaby inaczej i zamiast ślepo ufać ( Komu ? a no wszystkim tym podmiotom, które zamieszane są w całe to krętactwo po to, aby na nas zarobić, bo pieniądze są najsilniejszą władzą umysłu ludzkiego, tu mam na myśli: media, lekarze, pseudo specjaliści, wielkie koncerny zarabiające na naszej głupocie i my sami, którzy powtarzamy to co zasłyszymy niczego nie weryfikując ), sama zmierzałabym do zdobycia informacji, które mogły pomóc w walce z chorobą. Nie jestem zbuntowana przeciw światu, pragnę tylko, aby wszystko było przejrzyste i ludzkie.  

Jakie te kosmetyki używam, i jak to ewoluowało, bo zmian kilku dokonałam od początku mojej współpracy z eko kosmetykami, to w następnej notce. 

1 komentarz:

  1. Jestem bardzo na tak! Od jakiegos czasu unika wszystkich tych "mieszanek chemicznych" jak np. plyny do kapieli. Kiedys uzywalam balsamow nawlzajacych ktore o dziwo nie nawilzaly ani troche....Dzis uzywam masla kakaowego do ciala i przymierzam sie do zrobienia mydelka :) nie wiem czy mi to wyjdzie :D

    OdpowiedzUsuń